- Ktoś może
powiedzieć, że zmarnowałem swoją sportową szansę. Nie
brzmi to ładnie, ale jest w tym trochę racji. Byłem przecież
w grupie przygotowującej się do Wyścigu Pokoju, byłem członkiem
kadry. Później ze względów osobistych zmieniłem klub,
przyszła roczna dyskwalifikacja. Kiedy miałem nadzieję, że
znowu wrócę do formy, podczas wyścigu wtargnął na jezdnię
jakiś kibic i długo musiałem leczyć się w szpitalu. Teraz
mogę powiedzieć, że nie mam już żadnych szans, by powrócić
do kadry, startować w atrakcyjnych, prestiżowych wyścigach.
Często więc zadaję sobie pytanie:
po co ciągle jeżdżę na rowerze? Po prostu bardzo to lubię.
Próbowałem już wziąć rozbrat z kolarstwem, ale bez
treningów i wyścigów wytrzymałem tylko trzy miesiące.
Musiałem wrócić. Stawiam więc przed sobą kolejne sportowe
cele, może nie tak wielkie i ambitne jak kadrowicze, ale dla
mnie ważne. Chcę wygrać kilka krajowych wyścigów, zwłaszcza
myślę o kryteriach ulicznych, które stały się moją
specjalnością. (m)

|