I ZJAZD FIRKOWSKICH

21-22 sierpnia 2004 roku

Wstęp Opis Zjazdu Fotoreportaż Więcej zdjęć
Przygotowania Przemówienia Rada Familijna Rozliczenie
Moje wrażenia Kronika Prasa Tybet
Lista uczestników Wizyta Tima i Erica Podziękowania II Zjazd

Relacja ze Zjazdu

poprzednia strona

 

I Zjazd Rodziny Firkowskich odbył się 21-22 sierpnia 2004 roku. Ale wiele osób przyjechało już w piątek (20 sierpnia). Najwięcej gości przybyło w godzinach popołudniowych. Przyjechali, aby pomóc w przygotowaniach do Zjazdu. Pomagali w zawieszaniu transparentów. Pompowali i związywali balony. Pracy było co nie miara... szczególnie w recepcji: segregowanie materiałów zjazdowych, stemplowanie certyfikatów, wstępne rozplanowanie pokoi. Cały czas dało się wyczuć lekkie podniecenie... Wszyscy oczekiwali wielkiego "jutra" ! Chcieli poznać swoja Rodzinę i wreszcie zobaczyć także drzewo genealogiczne. Wszyscy rozmawiali... ale próba zebrania wszystkich razem na jadalni nie była chyba do końca udana... może było to zbyt oficjalne spotkanie jak na początek ? Zdecydowanie lepiej wszyscy bawili się na świeżym powietrzu przy grilu. Dzięki specjalnie przygotowanym na ta okazje śpiewnikom, ani na chwile nie milkły słowa znanych piosenek. Najwytrwalsi wytrzymali do 3 nad ranem. Inni poszli spać wcześniej, aby wypoczęci i pełni energii stawić czoło zapowiadającym się emocjom.

Sobotni poranek rozpoczął się od powieszenia 30 metrowego drzewa genealogicznego. Trochę czasu zajęło, odnalezienie na nim siebie, a także swoich najbliższych... Co chwile podjeżdżały nowe samochody i nowe osoby rejestrowały się w recepcji. Można też było nabyć okolicznościowe koszulki zjazdowe. Co raz więcej osób przechadzało się wzdłuż drzewa. Poznawali się wzajemnie, a następnie starali się odczytać swoje pokrewieństwo. Niektórzy dopisywali nowe dane. Dookoła pobłyskiwały flesze. Każdy chciał mieć zdjęcie z każdym. Wszyscy byli radośni i uśmiechnięci. Przyjechali także dziennikarze z lokalnej pracy aby zrobić reportaż ze Zjazdu. Pogoda dopisywała. Czasami chmurzyło się, ale deszcz nie padał. Wspólny obiad był o 13 00.

Godzinę później wszyscy zebrali się w amfiteatrze na świeżym powietrzu na części oficjalnej. Zebrało się tam około 200 osób. Część oficjalną rozpoczęły przemówienia organizatorów zjazdu. Niestety z powodów technicznych nie mogła zostać wyświetlona prezentacja multimedialna. Wzruszenie towarzyszyło chyba wszystkim. Następnie został odczytany wiersz ułożony na ta okazje przez Marie Radwańska z domu Firkowską. Potem Ewa Witek odczytała list jej matki Marii Czechowskiej z domu Firkowskiej, która nie mogła przybyć na Zjazd. Mirosław Firkowski (najstarszy Firkowski obecny na zjeździe) wspominał bardziej i mniej smutne czasy z przeszłości. Część oficjalną zakończył toast lampką szampana. Następnie imiennicy wychodzili na scenę i robili sobie pamiątkowe zdjęcia. Rozmowy nie milkły, ani na moment. Wiele osób dokonywało także pamiątkowych wpisów do kroniki.

Do kolacji była chwilka wolnego czasu... Młodzież grała w piłkę nożną... Niektórzy poszli na spacer zwiedzić najbliższą okolicę. Inni pływali po jeziorze na rowerach wodnych. Byli też tacy, którzy nie mogli doczekać się spotkania przy ognisku i spontanicznie zorganizowali sobie małą imprezkę na stole pingpongowym koło domków campingowych...

Po kolacji rozpoczęło się ognisko z muzyka grana przez DJ. Młodsi i starsi - wszyscy razem tańczyli trzymając się za ręce. Jedna wielka rodzina ! Zabawa urozmaicana była piosenkami karaoke. Wyświetlony został także film z pozdrowieniami od żony Erica, która nie mogła uczestniczyć we wspólnym spotkaniu. Pieczone kiełbaski w tak zacnym gronie smakowały jak nigdy... Tańce i śpiewy umilkły dopiero nad ranem. Wtedy też zaczął kropić lekki deszczyk. Ale drzewo genealogiczne zostało uratowane.

Niedziela - śniadanie skoro świt... Gorący żurek postawił wszystkich na nogi. O godzinie 9 45 odbyła się msza św. w kościele w Końskich. Firkowscy aktywnie w niej uczestniczyli: czytali pismo św., modlitwę wiernych, śpiewali psalm, składali dary. Była to jednocześnie Msza dziękczynna za plony. Uatrakcyjniał ją chór śpiewający po łacinie. Piękne słowa księdza do naszej Rodziny zakończyły Mszę św. Wzruszony ksiądz podarował nam trzy poświęcone bochenki chleba, którymi później się przełamaliśmy. Na koniec wspólne zdjęcie na schodach kościoła. Potem osoby związane z ziemią konecką pojechały na cmentarz zapalić znicze na grobach swoich bliskich.

O godzinie 12 00 odbyło się pierwsze spotkanie Rady Familijnej. Udział w nim był dobrowolny. Na spotkaniu tym ustalono, że następny Zjazd Rodziny Firkowskich odbędzie się za 2 lata w tym samym miejscu.

Po obiedzie wszyscy zaczęli powoli rozjeżdżać się do domów.